Archiwum kwiecień 2003, strona 1


pomyłka
07 kwietnia 2003, 10:11

tak sobie myśle...czy istnieje milość? bo wlaściwie nie wiem...czy to co czujemy do drugiej osoby to miość?to raczej fascynacja...

"Pomylka"

Twój cień w oddali staje,
Tak mi się przynajmniej czasem zdaje.
Od razu serce mi szybciej bije,
Wtedy się kryje... , wije...
Oddech mi się przyspiesza,
A ma dusza się uciesza.
Lecz czasem to zmyłka,
Taka to już psotna pomylka...

dawne czasy
04 kwietnia 2003, 16:39

przypomnialama sobie dzisiaj dawne czasy...bawilam się na podwóru na huśtawce z koleżankami i koloegami...nagle zza bloku wychodzili chlopacy i dziewczyny...wielka paczka osiedla...wtedy oni nas rozśmieszali...jedni za ręce...dródzy pijani...a inni naćpani...teraz ja i moja paczka tak wygląda...kilka par...kilku na bombi a inni na chaju...chciaabym wrócić do tamtych chwil
 kiedy nie wiedzialam co oznacza uczucie...slowo 'kocham'...chodzilam do szkoly,czy tam, do przedszkola,uczyam się dobrze...wychodzilam na dwór kiedy chce(do 19),a teraz nie moge wychodzić na dwór a jeśli moge to do 18,sabe oceny...

                    LUDZIE SZNUJCIE MLODOŚĆ!!!!!!!!!!!!!

to fragment z mojego domowego pamiętnika z czasu poz erwaniu wikiego ze mną:

"straciłam go...nigdy już nie będzie tak jak dawniej...nigdy mnie nie pocałuje...nigdy nie powie mi jak mu bardzo na mnie zależy...już tylko przyjaciele...dlaczego go poznalam przez to znowu cierpie...zowu jestem sama...

potrzebuje jego ust...dotyku...mógł mnie mieć...mógł być ze mną...

udaje że nie płacze,że nie potrzebuje,że jestem silna...ze nie boli,że nie musze być z nim...ale tak naprawde chce być znim,chcę wrucić do tamtych chwil

po co ja się zakochiwalam?dlaczego?przecież wiedzialam że będę cierpieć jak zwykle...dlaczego on mnie sprowokował do kochania,a sam udawal że mnie kocha?

dlaczego odszedl...obiecywal że nigdy mnie nie opusci,że zawsze będzie tylko ze mną...on niewie co ja czuje...on nie umie czuć...dlatego krzywdzi wszystkich...czyli mnie...

dlaczego dałam się skrzywdzić...on jest lepszym kłamca ode mnie?

Chcę zatrzymać tamten czas jak rzecz,jak zdażenie ktore bylo snem najcudowniejszym pod slońcem...chcę byś znów kochał mnie..."

potrzeba
03 kwietnia 2003, 21:03

wydaje mi się ze miość to taka choroba,której każdy z nas potrzebuje...daje radość i cierpienie...wie kiedy schlodzić i wie kiedy nasycić...czasem jednak czlowiek nie potrafi tego wykożystać i niszczy milość jak zwyklą,taką o chorobe...bo miosc to wirus bez którego czlowiek by umarl...

nioe wiem co mam zrobić normalnie nie mam pojęcia...bolo chcial mnie pocalowac ale ja ucieklam do wiktora...bolo jest taki męski...taki silny...a zarazem delikatny...i wstydliwy...zaś wiktor...dziecinny,dzięki temu uroczy...ktorego mam wybrać...obydwaj mi się w chój podobaja...obydwaj z tego samego podwórka i najgorsze że się przyjaźnią...kompletnie nie wiem jak mam postapić...

szczęsciara
02 kwietnia 2003, 10:06

10 lutego poszlam z Emilą i Martą do chopaka Emili...byl tam Wiktor...znając mnie tylko 1 godzine zapyta się mnie o chodzenie...zgodzilam się,bo dlaczego nie...tak sobie pomyślalam...tamten czas byl najcudowniejszymi chwilami w moim życiu...w dzień kobiet troche się posprzeczaliśmy,ale potem  o wszystkim się zapomnieliśmy...bylo cudownie...alkoho,trawa...Wiktor...w poniedzialek przyslal mi sms'a,że potrzebuje dwóch dni przerwy...zalamalam się...po dwóch dniach przyslal mi sms,że rozmawial z Kubą i żebym do niego wrócia,bo on mnie szczerze kocha i potrzebuje...przez tydzień ryczalam...dzień w dzien,noc w noc...w między czasie poznalam wielu fajnych ludzi...pomogli mi zapomniec o Wikim...nie bylo szans żebym do niego wrócia...w między czasie dowiedzialam się że jeden z moich znajomych zabuja się we mnie...ponieważ nie chodziam z Wiktorem,chcialam sobie poszaleć...zaczęlam flirtować...po dwóch tygodniach imprez i zabaw na osiedlu przestalam myśleć o wiktorze zdalam sobie sprawe żenigdy  mnie już nie pocaluje,nie obejmie...nie powie "kocham",aż nagle w  czwartek napierdoliam się jak świnia...kumpela zaprowadzila mnie do Wiktora...da mi bluzke i polożylam się w jego lożku...wieczorem poprosi mnie o chodzenie...myślalam ze padne ze szczęścia...powiedzial ze nie potrafi bezemnie żyć...żete dwa tygodnie to byl dla niego koszmar...później dowiedzialam się ze Bolo planowal się mnie zapytaćo chodzenie...wczoraj z nimi pilam...z Bolem i jego kumplami...caly czas mnie klepal po tylku...chcia mnie pocalować...ale nie mogam...bo wiktor...