Archiwum 27 grudnia 2005


zagubiona
27 grudnia 2005, 16:20

niewiem jak mam się zachować...staram się nie przebywać z NIM...nie chodzić do niego...ale jak ja nie przychodze do niego to On zaczol do mnie przychodzic...wczopraj stwierdzil że w tygodniu do mnie przyjdzie:(mówi że zachowuje sie czasem dziecinnie...wtedy gdy staram się nie slyszec jego pretekstów byśmy nie byli razem...

A zaczęlo się to dawno temu...
             gdy ojciec zapoznal mnie z Nim...wyszedl wlaśnie z wojska....potem spotkalam go dopiero gdy przeprowadzaliśmy się...pomógl nam w przeprowadce...budowal nam jakieś ściany...przez miesiąc bardzo się zaprzyjaźniliśmy...potem straciliśmy kontakt...jedynie tyle co ojciec do niego chodzil i przesylal mi pozdrowienia...
             NO ale najwazniejsze teraz!!!
      pól roku temu zerwal ze swoją od 4 lat dziewczyną...która bardzo kochal...nie wiedząc o tym któregoś dnbia poszlam do niego i poszliśmy na piwo...no i zaczelam tam bardzo czesto przychodzic po niego...aż któregoś wieczoru mialam czas na calą noc więc On zaproponowal żebyśmy poszli do takiego sobie mieszkanaka:)zgodzilam sie...bylo bardzo fajnie(do niczego nie doszlo)lecz kilka tygodni później znów tam poszliśmy...no i niestety wszystkie sklepy byly pozamykane...(wiec trzeba bylo się bawić bez alkoholu:( )no i wtedy do czegoś doszlo...niestety wiedzialam ze to nie przetrwa...ani chwili dużej...ostrzegal mnie że zakocham się w nim...nie zakochalam ani nie zakocham lecz to takie dziwne,nie potrafie tego do końca ani zrozumiec ani uzasadnić co do niego czuje...jest ON moim bliskim krewnym...
         A ON nie potrafi mi tego do końca wyjaśnić czemu nie można w ukryciu...tak żebyśmy mogli być szczęśliwi....No a wkurwia mnie to najbardziej  ze teraz mnie traktuje jak najlepszego przyjaciela pod slońcem....a ja nie chce być przyjacielem tylko jego kobietą...