01 października 2002, 17:34
Biedny adaś...caly dzień się źle czuje i w ogóle...wczoraj zatrul się czymś...Jutro też nie idzie do szkoly...caly dzień dziś się nim opiekowalam...
Kuba nie odzywa się już dwa dni...jak będzie chcial to się odezwie,nie obchodzi mnie czy sie odezwie moge sobie znaleźć prawdziwego chlopaka w Zielonej...kurcze...sama nie wierze w to co pisze myśle i mówie...nie moglabym życ bez jego textów,żadkich rozmow przez telefon...(już teraz w ogóle...)ale to bezdetne...mimo że go nieznam...kocham Go,a wlaściewie znam go doskonale...wiem o nim prawie wszystko...o jego przeszlości teraźniejszości i przyszlosci...tak jak on o mnie...wie kim "bylam",kim jestem i kim chcialabym być...