28 września 2002, 19:21
Kuba...myśle o nim...to boli...nie odezwal się ani razu...calyczas tylko Slawek puszcza mi sygnaly,nie moge mu napisać nawet że nie mam kasy na koncie i że za jakiś czas dopiero się odezwe...myślalam że gdy kuba nie będzie się odzywa,to ja się nie będę martwić,zapomne że istnieje i w ogole ze pomyśle o Tomku,o moich innych kolegach i że jakoś to będzie,ale teraz widze ze nie moge zyć bez sms'ow od niego...Gdy niedawno bylam na dworze z Martą suchalyśmy piosenki Metallici,mialam w oczach lzy...myślalam że zaraz się rozplyne we lzach w marzeniach o Kubie,że w tej chwili moglabym być z nim robić mu cherbate(bo jest przeziębiony)wlączyć tę piosenke i przytulić się do niego tak bardzo mocno...chcialabym nie cierpieć,ale gdy byśmy się rozstali bolao by jeszcze bardziej,jeszcze bardziej byśmy tesknili i wspominali to co sie nigdy nie wydażylo,jedynie to co się nam śnilo,marzylo....
Musze jeszcze się nauczyć na poniedzialek,ale nie umiem się do tego zabrać,nie moge się w ogole skupić...non stop myślę o nim...to boli,ale miejmy nadzieje że kiedys ustąpi bol odlegości,że kiedyś nareszcie będziemy razem...szczęsliwi...na zawsze...
dziś czytalam "Bravo"w necie...przeczytalam w "uczuciach",że wróci moj byy chlopak i przypomni mi dawne uczucia...mieli racje...tylko że te uczucia zwiększyly się nie do Tomka tylko do kuby...cos mi się wydaje ze będe częstrzym urzytkownikiem stron "Bravo"... Jezu cay czas o nim myśle...nic zlego w tym,ale czy musze aż tak cierpieć?Czy on też coś do mnie czuje?Czy w ogole istnieje dla niego?I jeśli tak to czemu od ostatniej poważnej rozmowy nie napisal mi tego że mnie kocha że jestem dla niego skarbem,lub coś w tym stylu?a jeśli nie to po co mnie okamuje,po co siebie oklamuje,po co "nas"oklamuje?Czy go to nie boli?Czy nie czuje że ja cierpie?Mam tyle pytań...boje się go stracić...prawde mówiąc wole być okamywana i żyć zudzeniami i cierpieć ale z nim,niż cierpieć samotnie...Tak bardzo go kocham...