04 listopada 2002, 19:06
śmierć...właśnie...to problem wszechczasów...moj kolega z klasy...nieżyje...przedawkował...
Boże...myślałam że umre jak się dowiedziałam...ide z anią na przerwie do wychowawczyni,a Ania na schodach
puściła taki text:Patryk nie żyje...
myslałam ze ona zartuje i zaczęłam się śmiać...poszłyśmy do pani...a ania zapytała kiedy pogrzeb?
pani uspokojała nas przez pól lekcji...wyszłyśmy tylko z sali i w ryk...potem poszłam do budowy...
Lewy czekal na mnie bardzo długo...powiedział coś o śmierci...a ja... w ryk...znowu...Lewy troche mnie uspokoił...
ale bardzo mi jest smutno...bardzo mocno...
teraz chciałabym pogadać z Kubą...ale...albo on nie chce albo nie może...