26 października 2002, 19:28
wczoraj wkońcu dodzwoniłam się do Lewego...z Sylwką się umówiłam i z Lewym też...Lewy widział jak rozpierdolili budowe...płakał...ja też jak zobaczyłam rusztowanie na dole...tyle wspomnień...
no i przyszłam...
o 13 przyszłam na spotkanie potem,po piwa o 15:30 piliśmy...3 piwa ja a lewy 4...niecałe...
o 16:30 byłam już u babci...naszczęscie nie wyczuła...nic nie kontaktowałam więc babcia do mnie z takim tekstem wyskoczyła:
Agnieszka,czy ty coś dzisiaj brałaś?czy ty coś bierzesz?masz mętne,maślane oczy...
ja oczywiście ledwo co ze śmiechu nie zlałam się,ale to się wytnie...oczywiście zaraz telefon do starej że Agnieszka jest cgyba chora: )
jutro umówiłam się na 10 na pozostałościach po budzie...(budowie)